rząd

O nowym szefie MON słów kilka

Dzisiaj w południe prezydent János Áder mianował Istvána Simicskó szefem resortu obrony. To konsekwencja poniedziałkowej dymisji poprzedniego Ministra Obrony Narodowej - Csaby Hende.

Nie ukrywam, że wiadomość o dymisji zaskoczyła mnie. Csaba Hende - jeden z najbardziej zaufanych ludzi premiera Viktora Orbána, który jako jeden z nielicznych pozostał z nim w jego trzecim gabinecie (szefem MON był od 2010 roku, tj. drugiego rządu premiera Orbána). To pierwsza polityczna ofiara kryzysu migracyjnego. Odszedł, bo płot na granicy z Serbią nie powstał do 31 sierpnia. Obecne deklaracje wskazują na 31 października. Na miejsce tak wytrawnego polityka, wchodzi człowiek bez  spektakularnej kariery, jak poprzednik. Ale wyraża pewien sposób myślenia premiera Węgier.

Czy wybór Simicskó na ministra mówi coś o samym Viktorze Orbánie?

Wydaje się, że wiele. W telegraficznym skrócie wskażę co.

Po pierwsze: eurosceptyk.

W czasie głosowania nad przystąpieniem Węgier do Unii Europejskiej, które odbyło się w kwietniu 2004 roku, na 365 obecnych na sali posłów, on jeden głosował przeciw. Tłumaczył to tym, że "zawsze ktoś musi być przeciwko,bo inaczej byłoby zbyt pięknie", a także, że przecież Javier Solana głosował przeciw wejściu do NATO, a potem został jego sekretarzem.
Taki eurosceptyczny minister idealnie wpisuje się w retorykę premiera Orbána, która nie tyle jest antyunijna - co punktująca pewną unijną - jego zdaniem - hipokryzję i podwójne standardy 

Po drugie: nie mógł się dogadać z byłym ministrem.

Simicskó delikatnie mówiąc, nie mógł dogadać się z byłym ministrem Cs. Hende. W związku z tym faktem w 2012 roku odszedł z MON, gdzie pełnił funkcję parlamentarnego sekretarza stanu i przeszedł do Ministerstwa ds. Zasobów Ludzkich, w którym był odpowiedzialny za sport i młodzież. To z tego stanowiska wraca teraz do MON w glorii i chwale. Z punktu widzenia premiera antypatia obydwu polityków jest zdecydowanie na rękę. W polityce nie ma sentymentów. 

09 09 simicsko hende

Fot. L. Beliczay/ MTI

Po trzecie: zwolennik gwardii węgierskiej.

W 2000 roku, obecny szef MON był zwolennikiem tworzenia gwardii węgierskiej. W jego założeniu miała być to paralimilatrna organizacja składającej się z młodych ochotników (18 lat), którzy byliby rekrutowani na letnieL. szkolenia. Mocno lobbował za pomysłem powołania takich jednostek, szczególnie po decyzji parlamentu i premiera Pétera Medgyessy'ego z czerwca 2004 o zniesieniu obowiązkoweog poboru do wojska. Simicskó argumentował, że gwardia mogłaby być wykorzystywana jako "narodowa ochrona" np. w przypadkach walki z terroryzmem. Propozycja nie spotkała się jednak z zainteresowaniem i aprobatą parlamentarzystów i nie procedowano nad nią.

Podsumujmy

To nowy minister zadecyduje jaka liczba węgierskich żołnierzy zostanie wysłana na granicę węgierską do jej uszczelnienia. Hende wspominał o tysiącu żołnierzy, zapewnił przy tym, że wojsko "nie będzie strzelało do nieuzbrojonych ludzi". Przerażająca to wypowiedż w XXI wieku, w wolnym państwie, członku Unii Europejskiej. Simicskó nie chce się jeszcze deklarować, ale to, że wojsko pójdzie na granicę jest bardziej niż pewne.

Moim zdaniem odżyje pomysł tworzenia gwardii, które będą szkoliły młodych ludzi. Takie "siły" mogłyby być wysyłane w dany rejon kraju, w danych okolicznościach. Dajmy na to w takim kryzysie migracyjnym. Reżim, dyscyplina, duch węgierskości są na Węgrzech darzone są kultem. Premierowi Orbánowi, w jakimś chociaż stopniu i formie wielkie Węgry się marzą. To byłby jeden z kroków w tym kierunku.

Czas oczywiście zweryfikuje i pokaże jak potoczy się polityka resortu obrony, jednak moim zdaniem, Cs.Hende miał po prostu swoje zdanie, które nie zawsze podobało się szefowi rządu. Teraz to on będzie miał większą kontrolę nad sytuacją.

 

dopisek:

w programie 1 węgierskiej telewizji nowomianowany minister stwierdził, że w koszarach wprowadzona zostanie mobilizacja, ponad to od środy (dzisiaj) przy granicy prowadzone będą ćwiczenia wojskowe. W wojskowych szpitalach prowadzony będzie rejestr osób, które - gdy będzie trzeba - zostaną odkomenderowane z Budapesztu. Dodał także, że Węgry mają prawo do ochrony swoich granic, a także granic Schengen. Rozpoczęło się rozstawianie sprzętu. Wzmożoną obecność wojsk widać na linii Hódmezővásárhely - Baja - ok. 130 km.

 

Autor: Dominik Héjj, kropka.hu