Będziecie dzieci głodne.Likwidacji głodu nie będzie.
- Napisał Dominik Héjj
- Dział: rząd
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
Aktualizacja 13 listopada (treść pod zdjęciami)
Wszyscy fascynują się od dwóch dni pomysłem MSW na zatrudnianie agentów służb specjalnych w redakcjach mediów. Zupełnie nie mówi się o tym, co wydarzyło się w poniedziałek.
Otóż polityczne zacietrzewienie rządzących na politycznych rywali jest codziennością. Nie dziwi. Jednak to, co wydarzyło się przed czterema dniami na Węgrzech szczerze mnie poruszyło. Bo zacietrzewienie zasłaniające rozum jest nieodpowiedzialne.
2 listopada Komisja Dobrobytu Narodowego miała pochylić się nad obywatelskim projektem uchwały, w której parlament obligowałby rząd do tego, aby w każdym budżecie zaplanował on środki na tzw. "minimum narodowe" - ciepły posiłek dla dzieci.
Organizatorzy akcji, która rozpoczęła się na początku tego roku, zwrócili uwagę na to, że codziennie co najmniej czterdzieści tysięcy dzieciaków albo w ogóle nie zjada posiłku, albo je zbyt mało i nie takiej jakości, jakiej, ze względu na swój wiek, powinno.
Hasłem "Narodowego Minimum" było "zlikwidowanie głodu wśród dzieci". W liście intencyjnym zapisano: głód dzieci nie powinien być kwestią polityczną.
Ale na Węgrzech jest.
26 września w Árenie w Budapeszcie zorganizowano ogromny koncert charytatywny, w którym wzięło udział ponad 80 znakomitych wykonawców. Dzień ten miał być corocznym świętem tego programu.
Wydawało się, że wszystko jest na najlepszej drodze - podpisy pod projektem, który z komisji miał zostać przedłożony parlamentowi pod głosowanie złożyli politycy prawie wszystkich ugrupowań - poza koalicyjnymi Chrześcijańskimi Demokratami - KDNP.
To jednak nie stanowiłoby problemu, przegłosowano by ten sprzeciw. Jednak na posiedzeniu Fidesz wycofał swoje poparcie, by nie sprzeciwić się koalicjantowi. Koalicja zaatakowała partie, które podpisały się pod projektem: MSZP, PM, LMP, Együtt, DK, Liberálisok, o sianie lewicowej propagandy i działanie zmierzające do zwiększenia swojego marnego poparcia w sondażach. Zapomniano chyba, że pod projektem podpisał się także Jobbik.
Projekt przepadł. Przewodnicząca Komisji Gabriella Selmeczi z Fidesz przekazała marszałkowi László Kövér-owi informację, że projekt "Narodowego Minimum" nie będzie przedmiotem dalszego procedowania.
Główny przeciwnik przedsięwzięcia - Péter Harrach z KDNP w udzielonym następnego dnia wywiadzie oświadczył, że podpis przedstawiciela Fideszu był pomyłką, a koalicja nie będzie popierała lewicowych projektów. Jak zaznaczył: koalicja zgadza się z ogólnymi ramami programu, jednak nie było w nim konkretnych rozwiązań, co sprawia, że było to zwykłe zagranie kampanijne.
Opozycja w liście otwartym zwróciła się do koalicji o "przepisanie projektu" i zgłoszenie go jako swój. Zapewniła, że od razu przyjmie tę propozycję.
I tak oto w imię politycznych irracjonalnych sporów, doskonała, profesjonalnie przeprowadzona inicjatywa obywatelska przepadła. Dzieciaki są głodne. Politycy koalicji napawają się dumą przeciwstawienia liberałom i lewakom.
O Jobbiku się nie wspomina. Niebywałym jest, że wsprawie kryzysu migracyjnego politycy wszystkich partii poparli rząd, ale nie mogli porozumieć się w kwestii, która pomogłaby rozwiązać problem głodu dzieci. Fidesz broni się, że na posiłki dla dzieci wyda w przyszłym roku 70 mld Ft. Prawdą jest, że w przedszkolach posiłki dla dzieci są bezpłatne. Ale problem wciąż dotyczy innych grup wiekowych.
Pamiętajmy, że poniżej minimum egzystencji na Węgrzech żyje 40% Węgrów.
Internet od razu zareagował memami, wśród nich na szczególną uwagę zasługuje ta historyjka, jej bohaterem jest Péter Harrach (tłumaczenie niedosłowne) :
- dzieci, jesteście głodne?
- tak! tak!
- ale my nie wspieramy programu lewicy!
- nie spodziewajcie się czegokolwiek w środku jest biblia!
- oraz egzemplarz mojej książki z dedykacją!
Post Scriptum z 13 listopada
Jak donoszą serwisy informacyjne - główna doradczyni premiera Orbána - Zsuzsa Hegedűs - twierdzi, że nie istnieje systemowy problem głodu.
Pomoc państwa jest na tyle duża, że ewentualny głód jest wynikiem braku odpowiedzialności rodziców. Głodu nie ma także w najbiedniejszych rodzinach, w których nie ma problemu z alkoholem czy narkotykami. Dziecko zawsze zostanie przynajmniej te dwie kromki chleba z masłem.
Bardziej uderzające jest jednak twierdzenie, że pani Hegedűs nie widziała jeszcze sytuacji, w której dziecko wraca po południu ze szkoły i do następnego dnia nie dostaje nic do jedzeninia, ponieważ jeśli trzeba to wtedy rodzice ukradną jedzenie.
Po pierwsze przypominam: 40% Węgrów żyje poniżej minimum egzystencji, po drugie ideą tej akcji było zapewnienie posiłków o odpowiedniej jakości, która jest dostosowana do potrzeb rozwojowych dziecka.
Autor: Dominik Héjj, kropka.hu ⓒ