polityka

Nowe prawo azylowe - co to oznacza?

Kilkanaście minut temu zmieniło się na Węgrzech prawo azylowe. Wszystko w związku z kolejnymi falami imigrantów, które z niespotykaną dotychczas siłą docierały na Węgry od strony granicy z Serbią.

W czasie nadzwyczajnego posiedzenia węgierskiego Zgromadzenia Narodowego, w dniach 4-5 września uchwalono 13 zmian w ustawach zaostrzających przepisy prawne. Zmiany dotyczące wojska i policji będą mogły być głosowane najwcześniej 21 września. Wszystkie inne zmiany przeszły dzięki powstałej na tą okoliczność koalicji Fidesz-KDNP-Jobbik.

W telegraficznym skrócie wskażę co się zmieniło.

Po pierwsze szanse na uzyskanie azylu na Węgrzech spadną praktycznie do zera. Już teraz było to niezwykle trudne. Od początku roku na ponad 155 000 wniosków, pozytywnie rozpatrzono... 88. Rząd będzie masowo odsyłał imigrantów z powrotem do Serbii - to w przypadku osób legalnie przekraczających granicę - natomiast na tych, którzy odważą się przekroczyć granicę w sposób nielegalny - czeka więzienie. Pisząc ten tekst właśnie przeczytałem wiadomość, że serbski rząd stwierdził, że jest w stanie nawet użyć wojska, aby zatrzymać falę deportowanych z Węgier imigrantów.

Zakończono budowę sławetnego płotu na granicy z Serbią - właściwie jego najważniejszego fragmentu, w okolicach Röszke. Ostatnim brakującym ogniwem było coś co zablokuje możliwość przekroczenia granicy torami na szlaku kolejowym, który łączył Węgry z Serbią. Tym czymś stał się wagon towarowy, który odpowiednio "ubrany" w drut kolczasty został dopchnięty do wyrwy i ostatecznie zamknął południową granicę.

Osoby, które będą chciały uzyskać schronienie na Węgrzech, będą musiały oczekiwać po stronie serbskiej i rejestrować się w godzinach otwarcia punktów rejestracyjnych. Wjechać na teren Węgier będzie mógł jedynie ktoś kto uzyska na to zgodę władz kraju. Zabieg ten z pewnością spowolni falę imigrantów. Żadna biurokracja nie będzie wstanie "obsłużyć" zbyt dużej liczby osób. Pamiętajmy, że teraz dziennie kilka tysięcy osób przekraczało granicę.

Rejestracja to jedno, jeśli ktoś przejdzie ją pomyślnie i postanowi wystąpić o azyl to... jego dokumenty zostaną wysłane do urzędu ds. imigrantów i obywatelstwa, do którego zostanie zaproszony na około godzinną rozmowę, a następnie zarejestrowany w systemie EURODAC.  Całość ma trwać do ośmiu dni. Jednak szanse na otrzymanie azylu są nikłe. W węgierskim prawodawstwie istnieje taki zapis, że jeżeli ktoś w drodze na Węgry wybrał jako kraj tranzytowy którykolwiek kraj uznany przez UE za bezpieczny – czyt. Serbia, Macedonia, Turcja etc… to nie ma szans na otrzymanie azylu. W praktyce oznacza to, że uchodźcy musieliby wyskoczyć nad terytorium Węgier ze spadochronem, ale wtedy…przekroczyliby granicę nielegalnie.

Jeżeli jakimś cudem ktoś uzyska azyl to nie oznacza to, że będzie on mógł normalnie mieszkać czy pracować. Przez dziewięć miesięcy będzie musiał przebywać w obozie dla uchodźców. W przypadku odmowy uzyskania azylu, nie ma możliwości odwołania od tej decyzji celem uzupełnienia wniosku bądź dodania nowych informacji. Procedura ruszy od początku, jak gdyby nigdy nie był on złożony. Ponad to, w przypadku braku pozytywnej decyzji, osoba zostanie deportowana do Serbii. Całość, zgodnie z planami rządu, ma trwać nie więcej jak 12 dni.

Po co to wszystko? Po to, aby strumień imigrantów ominął Węgry. By fala przeszła przez Rumunię czy Chorwację bądź Słowenię i dalej w kierunku Austrii. Co z tymi , którzy spróbują przekroczyć granicę nielegalnie i iść w kierunku Austrii przede wszystkim mogą trafić do więzienia do trzech lat. Ponadto na granicy czeka na nich płot, który do 31 października zostanie całkowicie ukończony, a także 4300 żołnierzy, masa policjantów i specjalistyczny sprzęt.

Za co więzienie? W trzech przypadkach, we wszystkich od trzech lat pozbawienia wolności: nielegalnego przekroczenia granicy, niszczenia płotu bądź utrudniania jego budowy. Taka osoba jest także natychmiast wydalana poza granicę. To właśnie jest sprytny manewr rządu, który ma uchronić węgierskie przeludnione więzienia przed jeszcze większą katastrofą. Sprawcy tych przestępstw staną przed sądem w Szeged. Co bulwersujące, że w przypadku sądzenia osoby za tego typu przestępstwa, ani akt oskarżenia, ani wyrok sądu nie są tłumaczone,. Zatem dostępne są jedynie w języku węgierskim. Oskarżony musiałby zatem przetłumaczyć te dokumenty we własnym zakresie. Rząd chwali się, że w ten sposób zaoszczędzi czas i pieniądze.

Surowiej karani będą także przemytnicy ludzi. Wprowadza się jednak rozróżnienie. Od roku do pięciu lat pozbawienia wolności (wcześniej górna granica wynosiła trzy lata) grozi tym, którzy nie czerpali korzyści majątkowych i nie pomagali w nielegalnym przekroczeniu granicy. Dzisiaj na zapis ten narażeni byliby organizatorzy konwoju po imigrantów, spontanicznej akcji obywateli Austrii, którzy przewozili imigrantów do granicy. Policja od początku mówiła że to przemyt. Wróćmy jednak do wymiarów kary. Ci, którzy trudnili się przemytem i na nim zarabiali, zagrożeni są karą więzienia maksymalnie do lat dziesięciu (wcześniej ośmiu) oraz automatyczną konfiskatą majątku.

 

Autor: Dominik Héjj, kropka.hu