polityka etniczna

Będzie nas o milion więcej - Węgrów!

Węgry pochłonięte są antyimigracyjną polityką rządu. Coraz to nowe raporty donoszą o spodziewanej liczbie nielegalnych imigrantów na poziomie 160 000. Jak poinformował szef MSZ Péter Szijjártó, już na Węgry dostało się ponad 78 000 imigrantów, których - co podkreślam, rząd nazywa imigrantami ekonomicznymi. W dużym uproszczeniu - dlatego nie zamierza im pomagać.

Jest jednak taka grupa osób niebędąca obywatelami Węgier, a innych krajów, która jest na Węgrzech wiitana w inny sposób. To tzw. határon túli magyarok czyli mieszkańcy byłego Królestwa Węgierskiego, którzy w wyniki Traktatu z Trianon przed. 95 laty (dokładnie 4 czerwca 1920, g. 16.30) pozostali poza granicami ojczyzny. Już pierwszy rządu Fideszu postawił sobie za honor roztoczenie odpowiedniej opieki nad setkami tysięcy Węgrów poza granicami. Więcej udało się zrobić od 2010 roku. Po pierwsze utworzono w kancelarii premiera urząd sekretarza stanu ds. polityki narodowej. Obecnie funkcję tę pełni János Árpád Potápi i podlega on bezpośrednio wicepremierowi węgierskiego rządu. Wprowadzono także innymi wprowadzając ustawę o podwójnym obywatelstwie, tzw. „strategię polityki narodowej” dotycząca ochrony praw diaspory węgierskiej, ułatwienia w zdobywaniu obywatelstwa, przyznanie czynnego prawa wyborczego w wyborach parlamentarnych żyjącym poza granicami Węgrom czy zawarcie w tekście nowej konstytucji, w Narodowym Wyznaniu Wiary fraz dotyczących tychże. MY, CZŁONKOWIE NARODU WĘGIERSKIEGO, na początku nowego tysiąclecia, w poczuciu odpowiedzialności za każdego Węgra, oświadczamy, co następuje: (...) Przyrzekamy chronić i zachować duchową jedność naszego narodu, która w wichrach minionego stulecia rozerwana została na części. (...) Z szacunkiem odnosimy się do zdobyczy naszej historycznej konstytucji oraz do Świętej Korony, która ucieleśnia konstytucyjną ciągłość państwowości Węgier i jedność narodu.

Podczas wczorajszej konferencji prasowej wicepremier rządu, przewodniczący koalicyjnej partii KDNP Zsolt Semjén przekazał, że dotychczas wpłynęło 750 tysięcy wniosków o przyznanie węgierskiego obywatelstwa, a z grupy tej 700 tysięcy już złożyło przysięgę i zostało obywatelami Węgier. Co ciekawe, do końca roku 2018, to jest następnych wyborów parlamentarnych, liczba ta ma wzrosnąć do miliona. Co szczególnie podkreśla podkreśla wicepremier, a co wskazałem powyżej, nowi obywatele to mieszkańcy ziem byłej Świętej Korony, związani i wychowani w węgierskiej kulturze, władający językiem węgierskim.

To szczególnie istotne, bowiem do 2018 roku liczba wniosków, w przypadku których obywatelstwo nie zostanie przyznane może wynieść 100 tysięcy. To z kolei Ci Węgrzy, których przodkowie (rodzice, dziadkowie), zamieszkiwali tereny współczesnych Węgier, jednak wyemigrowali np. do Stanów Zjednoczonych, Kanady czy Australii. Osoby takie, pomimo faktu bycia dziećmi obywateli Węgier, nie otrzymali obywatelstwa – w domyśle, ich rodziny ongiś nie ubiegały się dla nich o obywatelstwo.
Pomimo uproszczonej procedury przyznawania obywatelstwa, wciąż jest ona bardzo skomplikowana. Kandydat jest trzykrotnie weryfikowany przez pod względem administracyjnym, bezpieczeństwa publicznego oraz bezpieczeństwa narodowego.
Milion nowych obywateli jest Węgrom niezbędny. Według ostatniego spisu powszechnego z 2011 roku, Węgrów na Węgrzech jest już poniżej 10 milionów. Dokładnie 9 937 628, w tym 555 507 członków narodowości. Wówczas 1 455 883 odmówiło odpowiedzi na pytanie na narodowość (była do druga część spisu, w której udział nie był obowiązkowy). Od poprzedniego spisu, przed dziesięciu laty liczba Węgrów spadła o przeszło 800 000 osób. To tak, jakby z mapy zniknęło pięć największych poza Budapesztem miast.

Temat ten jest szczególnie istotny ponieważ poza ujętymi w prawie trzynastoma narodowościami (na Węgrzech od 2011 roku nie stosuje się terminu „mniejszość”) w spisie powszechnym dostrzec można coraz liczniejszą grupę „inne”, w skład której wchodzą następujące narodowości: arabska, chińska, rosyjska i wietnamska. Zarówno liczebność narodowości arabskiej i rosyjskiej w ciągu dziesięciu lat wzrosła o 300%. I obydwie są liczniejsze, aniżeli ujęte w prawodawstwie narodowości np. polska, bułgarska, grecka czy ukraińska. Rząd zdaje się nie zdawać sobie sprawy z wagi problemu, który wystąpi dopiero w 2021 roku po kolejnym spisie powszechnym. W styczniu pytałem o to zagadnienie ministra ds. zasobów ludzkich Zoltána Baloga, jednak zbagatelizował on problem i uznał, że „nie istnieje”.

Myśląc o odpowiedzialnej polityce, nikt nie powinien pozwolić sobie na takie niedopatrzenie. Pojawi się bowiem problem. Poszerzyć katalog narodowości do 17? Zastąpić najmniej liczne narodowości, którąś z „pozostałych” ? To pytania fundamentalne dla wytyczenia kierunku polityki etnicznej Węgier, która – co podkreślam, jest jedną z najbardziej – o ile nie najbardziej liberalną w Europie.

Więcej o polityce etnicznej Węgier przeczytać można w rozdziale 11. pozycji „Polityka etniczna współczesnych państw Europy Środkowo-Wschodniej".

 

 

Autor: Dominik Héjj, kropka.hu