polityka

Parlament Europejski - jest problem z praworządnością na Węgrzech

Parlament Europejski przyjął wczoraj rezolucję, w której wzywa Komisję europejską do kontroli praworządności na Węgrzech.

Dokument poparło 327 posłów, 293 było przeciw, 61 wstrzymało się od głosu.

Parlament Europejski zwrócił uwagę na pośpieszne decyzje i działania węgierskiego rządu, które - jak czytamy w dokumencie -  "skrajnie utrudniły dostęp do ochrony międzynarodowej oraz bezzasadnie kryminalizują uchodźców, migrantów i osoby ubiegające się o azyl" . Dalej wyrażają zaniepokojenie "stosowaniem na coraz większą skalę środków detencyjnych, w tym wobec małoletnich, oraz używaniem retoryki ksenofobicznej łączącej migrantów z problemami społecznymi lub zagrożeniem dla bezpieczeństw".

Posłowie przypominają, że ostatnie przedsięwzięcia węgierskich władz należy oceniać w kontekście wcześniej podejmowanych przez nie kroków, które przyczyniły się do poważnego "systemowego pogorszenia się sytuacji w zakresie praworządności i praw podstawowych".

Posłowie zwracają uwagę na zagrożenie praworządności na Węgrzech w takich dziedzinach: 

  • wolność słowa, w tym wolność nauki,
  • prawa człowieka przysługujące migrantom, osobom ubiegającym się o azyl i uchodźcom,
  • ograniczenia i utrudnienia w działalności organizacji społeczeństwa obywatelskiego,
  • prawa osób należących do mniejszości, w tym praw Romów, Żydów i osób LGBTI,
  • funkcjonowanie sytemu konstytucyjnego [o tym więcej piszę TUTAJ],
  • niezawisłości wymiaru sprawiedliwości i innych instytucji,
  • niepokojących zarzutów dotyczących korupcji i konfliktów interesów.

 

To nie kolejny przypadek, w którym Parlament Europejski zwraca uwagę na zagrożenia demokracji na Węgrzech, jednak tę reakcję różni od pozostałych zasadniczy fakt, a  w zasadzie motywacja PE. Napomina ona Komisję Europejską, że w ocenie Węgier - 10 grudnia zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające, dotyczące niezgodności zaostrzenia przyjętego w połowie września zaostrzonego prawa migracyjnego, skupia się jedynie na pobocznych wątkach prawnych, a nie meritum. W ocenie PE, Węgry naruszają unijne zasady i wartości podstawowe.

Ale to wciąż nie jest najważniejszą motywację. Clue zawarte jest w twierdzeniu, że brak reakcji UE może przyczynić się do podobnych wydarzeń w kilku innych państwach członkowskich.

Większego prezentu retoryka w Budapeszcie dostać nie mogła. PE po raz kolejny wychodzi przed szereg bez szerszej refleksji. Węgry wciąż powtarzają, że bronią zewnętrznych granic Unii Europejskiej, granic Schengen. Płoty, które pojawiły się na granicach ze Słowenią, Chorwacją i Serbią zatrzymały falę migrantów. Wiemy już, że Salah Abdeslam, jeden z organizatorów zamachów w Paryżu, w wakacje przyjechał do Budapesztu i pod dworcem Keleti zwerbował dwóch migrantów, którzy potem wysadzili się 13 listopada. To pozwala na proste twierdzenie, że konsultacje społeczne, przeprowadzone w temacie "migrantów i terrorystów", nieprzypadkowego zespolenia, były z perspektywy rządu zasadne.

Obecna polityka Fideszu skupia się na haśle "trzeba bronić kraju" bądź "Węgry zdecydowali, trzeba bronić kraju". Permanentny, utrzymujący się stan zagrożenia, skupia elektorat wokół silnego przywódcy. Polityka UE wobec uchodźców absolutnie zawiodła, rezolucja Parlamentu Europejskiego zostanie uznana na Węgrzech jako policzek dla Viktora Orbána, tego, który zatrzymał napływ migrantów i od miesięcy nawołuje w jaki sposób kryzys rozwiązać na miejscu. Z drugiej strony rezolucja PE wskazuje, że Unia Europejska liczy się z tym, że konsekwentna polityka Budapesztu może znaleźć zwolenników. Traktuje ją zatem jako poważne zagrożenie, co w pewnym sensie może być dla Viktora Orbána nobilitacją. Całość jednak sprawia wrażenie kolejnej próby robienia z Węgier chłopca do bicia. 

Jednak ten chłopiec nie da się wychować. Myślenie, że rezolucja cokolwiek zmieni w polityce Budapesztu jest naiwnością.

Rezolucja jest skierowana do prezydenta, rządu i parlamentu Węgier oraz do Komisji, Rady UE, rządów i parlamentów państw członkowskich i państw kandydujących, Agencji Praw Podstawowych UE, Rady Europy oraz Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.

 

 

Autor: Dominik Héjj, kropka.hu